Dzisiaj zapraszam Was na kolejne odkrycie miesiąca. Tym razem pod lupę biorę ujędrniający peeling do ciała od Eveline, który okazał się dla mnie wielkim zaskoczeniem. Wielką fanką kawy raczej nie jestem, a dnia nie zaczynam od małej czarnej. W moim przypadku picie kawy jest raczej okazyjne i zazwyczaj jest to mleko z kawą i najlepiej z lodem, dlatego też peeling kawowy na pierwszy rzut oka nie wydał się być produktem dla mnie.
Na samą myśl o tym produkcie czuję jego intensywny, aczkolwiek bardzo zmysłowy i pobudzający zapach, który pozostaje na ciele jeszcze długo po aplikacji. Zacznijmy może jednak od tego co ciekawego znajdziemy w składzie peelingu:
W mojej ocenie peeling zasługuje na najwyższą ocenę. Wszystko to co obiecuje nam producent jest namacalnie odczuwalne nawet po pierwszym użyciu. Skóra pozostaje dogłębnie i długotrwale nawilżona, dzięki czemu peeling możemy stosować raz na tydzień, choć ja przy każdej kąpieli mam na niego ochotę. Pierwszym odczuwalnym efektem po aplikacji jest idealnie gładka i sprężysta skóra, której towarzyszy pobudzający zapach kawy.
Peeling jest gruboziarnisty za co bardzo go cenię, głównie ze względu na to, że po prostu czuję jego działanie na skórze. Zamknięty jest w czarnej tubie, wygodnej podczas użytkowania, a sama konsystencja jest bardzo zbita, dzięki czemu nie spływa, a kolorem przypomina kawę z mlekiem. Drobina jest duża, ale nie na tyle duża, aby podrażnić skórę, po prostu idealna do pozbycia się martwego naskórka.