Site icon TINAHA.PL

KOSMETYCZNE NOWOŚCI W ŁAZIENCE

W ostatnim czasie w mojej łazience przybyło nieco kosmetyków, więc postanowiłam zrobić zbiorową recenzję nowości. Jako, że wszystkie produkty dotyczą pielęgnacji ciała dlatego też,

ŻELE POD PRYSZNIC



Gdyby nie fakt, że z marką BALEA mam do czynienia po raz pierwszy to zapewne nie robiłabym o tym wzmianki na blogu. Jakiś czas temu w galerii, w której pracuję otworzyło się stoisko z „chemią niemiecką”, a wśród wielu znanych mi produktów marka Balea z szerokim wyborem kosmetyków do włosów i ciała. Jako, że do włosów mam sporo kosmetyków postawiłam na żele pod prysznic z limitowanej edycji. Wybrałam marakuję z frezją oraz brzoskwinię z lilią wodną. Przyznam się, że skusiła mnie ich cena – jedyne 5 złotych za sztukę.

 Zapachy bardzo przypadły mi do gustu, szczególnie wersja z marakują. Niestety żele słabo się pienią, a zapach ulatnia się bardzo szybko, więc w mojej ocenie oba produkty wypadają bardzo słabo.  Konsystencja żelu jest dość lejsta, pół transparentna. Produkt nie uczulił, nie podrażnił i nie zachwycił. 

BIAŁA GLINKA



Fanką białej glinki jestem nie od dziś, jednak zazwyczaj stosowałam ją w formie maseczki na twarz i dekolt. Tym razem wybrałam glinkę od Mokosh Cosmetics i wykorzystałam ją jako dodatek do kąpieli. Jak dla mnie to całkiem nowe jej zastosowanie, jednak jak się okazało – bardzo przyjemne. 

Kąpiel z białą glinką działa bowiem oczyszczająco, a także ujędrnia skórę, co zauważyłam po pierwszym seansie. Co prawda w użyciu jest mało wydajna, aczkolwiek ze względu na niewielką wannę stosowałam mniejsze ilości niż zalecane. Słyszałam również o jej zaletach przy pielęgnacji stóp, więc koniecznie muszę zrobić sobie dłuższy seans z użyciem glinki dla moich nóg. 

Poza nowo odkrytymi zastosowaniami, biała glinka świetnie sprawdza się jako maseczka, a kupując ją w formie proszkowej możemy stosować ją na wiele sposobów. 

PEELING Z MASŁEM SHEA



Uwielbiam dodatek masła shea w każdym kosmetyku, ponieważ rewelacyjnie oddziałuje na moją skórę. Podobnie jest ze wszelkiego rodzaju peelingami, a więc połączenie tych dwóch składników to dla mnie strzał w dziesiątkę. Peeling solny z masłem shea od Organique trafił do mnie całkiem przypadkiem i okazał się miłością od pierwszego wejrzenia.

Okres wiosenny to dla mnie idealna pora na złuszczanie martwego naskórka, a produkty z dodatkiem masła shea doskonale zmiękczają skórę i dogłębnie ją nawilżają. Forma peelingu jest bardzo zbita, gruboziarnista o nieco dziwnym zapachu, który jednak w zupełności mi nie przeszkadza. W działaniu jak już wspomniałam sprawdza się świetnie, a do tego jest bardzo wydajny. 

Peeling stosuję zamiennie z kawowym peelingiem od Eveline, o którym pisałam ostatnio. Jeśli jeszcze nie widzieliście tego wpisu to zapraszam: 
U mnie to tyle nowości pielęgnacyjnych, choć kusi mnie aby pokazać Wam moje nowości z kosmetyczki. Koniecznie dajcie znać, czy jesteście chętne! 
A u was co ostatnio króluje w pielęgnacji? 
Czekam na wasze komentarze!
XOXO