Site icon TINAHA.PL

Gadżetowo: Klipsy do ściągania hybryd – hit czy kit?

Jakiś czas temu miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu blogerek Beauty Flash w Krakowie, gdzie oprócz warsztatów miałam okazję spędzić nieco czasu na targach kosmetycznych LNE, które odbywały się w tym samym miejscu. Tego typu targi to świetne miejsce dla profesjonalistów czy salonów kosmetycznych, jednak dla Nas, zwykłych blogerek to jedynie miejsce na małe zakupy. Wraz z dziewczynami: Magdą oraz Justyną najwięcej czasu spędziłyśmy na chińskim stoisku z niemal wszystkimi rzeczami jakie potrzebne są do tworzenia hybryd. Poprzez naklejki, pilniki, suszarki po różnej maści gadżety. Nie mogłam powstrzymać się, żeby nie zrobić małych zakupów, a wśród nich znalazły się m.in naklejki, które są elementem ostatniego mojego manicure ( szczegóły klik ), jak również bohater dzisiejszego wpisu – zestaw klipsów do usuwania hybryd. 



Na pierwszy rzut oka rzucił mi się ich kolor – cukierkowy róż, którego nie sposób nie przeoczyć, a drugim decydującym aspektem była cena – 10 złotych za komplet 10 klipsów. Uznałam, że chętnie przetestuję dla Was ten gadżet, tym bardziej, że bez problemu kupicie go on-line ( z wysyłką ok 14 złotych ). 
Zacznę od tego, że do tej pory hybrydę ściągałam za pomocą wacików oraz folii aluminiowej, co sprawiało, że cały ten proces był najgorszą częścią noszenia hybryd. Folia zazwyczaj zsuwała się z palców i ciężko było założyć folie na obie dłonie.  



W przypadku klipsów miałam obawy o ich utrzymanie się na palcach, jednak szybko okazało się, że trzymają się zdecydowanie lepiej niż mogłabym sobie wyobrazić. Nawet próby machania rękoma nie zdołały zrzucić klipsów. Zawiasy chodzą lekko i nie ściskają do bólu palców. Z założeniem klipsów nie miałam większych problemów.  Jedyny minus jaki zauważyłam jest taki, że nasączony acetonem wacik szybciej wysycha niż w przypadku owinięcia go folią.  W przypadku bardziej mocniejszych kolorów, w tym czarny te kilka minut trzymania w klipsie może być za mało. 



Jedynym pomysłem jaki w tej chwili przychodzi mi do głowy to ponowne nasączenie waciku płynem bądź owinięcie wacika folią i dopiero założenie klipsa, co w obydwu przypadkach wiąże się z wydłużeniem czasu ściągania hybryd. 

Klipsy używałam dopiero raz, ale i tak jestem z nich zadowolona i napewno będę używać w przyszłości. Ciekawy, a tym bardziej niedrogi gadżet, na który każdy może sobie pozwolić, a małe mankamenty są zawsze do dopracowania. W mojej ocenie 7/10 😉 


Jestem ciekawa, w jaki sposób wy ściągacie swoje hybrydy? Słyszałyście o tych klipsach, a może macie inną ciekawą alternatywę? Koniecznie dajcie znać! 


XOXO